- Wiedziałem... - zdążył tylko warknąć gdy pędząca góra mięśni i demonicznego cholerstwa wypadła z ciemności. Oj nie, nie zamierzał grać chojraka... Nawet okuty w czarną rudę i cholera wie jaką magię nic nie zrobiłby takiemu czemuś. Cała nadzieja w szybkości i akrobatyce, którą przezornie nabył jeszcze lata temu. Uskoczył w prawo lądując dość miękko pomiędzy porozrzucanymi szczątkami. Impet przyjął na ramię wykorzystując go i towarzyszącą unikowi bezwładność, aby wykonać szybki przewrót sprawiający, podciągnięcie się Moriiego w górę.
Wylądował ostatecznie na prawym kolanie, co dało mu idealną pozycję do strzału. W tym czasie Funeris działał miotając w behemota paraliżującymi zaklęciami, które widział już wcześniej na Zuesh w wykonaniu Dragosaniego.
Rażony magicznym impulsem kolos pieprznął jak długi na ziemię, co dało czas na celowanie. Muszkiet powędrował w górę w momencie, w którym kolejne, nieznane z nazwy zaklęcie w formie pocisku rozbiło się na czerepie demonicznego sługi najgorszych przekleństw wyspy. Zdążył wymierzyć i wystrzelił celując w rogaty łeb.