Kiedy Rakbar oglądał kartki i kostkę, którą po chwili również wziął do ręki, spostrzegł że z jego głowy cieknie krew. Podobnie było z torsem, gdzie zbito mu szpony. Był spocony i brudny, bał się że wda się zakażenie w te z pozoru płytkie zranienia. Jego ucho, a w zasadzie jego brak, bardziej go martwiło. Postanowił na początek wykorzystać umiejętności medyczne, jakie nabył przy okazji u jednego z miejskich nauczycieli. Nie chciał tracić jedynej mikstury leczenia, jaka miał. Wyjął z podręcznej sakiewki czystą szmatkę, którą przeciął za pomocą srebrnego bułata na pół. Jedną część przyłożył do klatki piersiowej, a drugą do głowy. Całość obwiązał lichym sznureczkiem, tworząc prowizoryczny opatrunek. Kiedy dotrze do jakiejś wioski na pewno zakupi więcej mikstur leczniczych, ale do tego czasu musi działać roztropnie.
Zawartość listów jak i swoje myśli zamknął głęboko w sobie. Gdzie teraz? Gdzie ja w ogóle jestem? Mag spojrzał na niebo oceniając pozycje słońca, na podstawie którego mógł ocenić kierunki. Spróbował również doszukać się charakterystycznych miejsc, szukał gór.